czwartek, 23 lipca 2015

Madame la Directrice

Chodząc na spektakle na podstawie książek, których nie czytałam, czuję się uprzywilejowana. Omija mnie obowiązek porównywania, doszukiwania się pominięć i przeinaczeń. Mogę po prostu cieszyć się sztuką i nie czuję rozczarowania, bo nie miałam żadnych oczekiwań. Na Madame w Teatrze Dramatycznym bawiłam się świetnie, czego nie mogę powiedzieć o wszystkich widzach, a co wnoszę z rozmów zasłyszanych po spektaklu. 

Znam z grubsza fabułę Madame, to w końcu jedna z głośniejszych polskich powieści drugiej połowy XX wieku. Nie spodziewałam się jednak, że tyle w niej inteligentnego humoru. Postać głównego bohatera (w tej roli Waldemar Barwiński), którą przez podobieństwo doświadczeń i zainteresowań można zapewne traktować jako alter ego Antoniego Libery, od razu budzi sympatię. Niewątpliwie mamy do czynienia z inteligentnym chłopakiem, który tak bardzo chce się wybić ponad przeciętną, że momentami popada w egzaltację. Nie brakuje mu jednak przy tym zdolności do autoironii. Choć nie jest jedynym z uczniów zafascynowanych nową nauczycielką francuskiego, swoje uczucia postanawia okazać w nietypowy sposób. Chłopak stara się dowiedzieć o Madame jak najwięcej, a pozyskane informacje dość pokrętnie przemyca na lekcjach i w wielostronicowych wypracowaniach. Miłość pcha go też w objęcia sztuki, nasz bohater staje się bowiem stałym bywalcem niemal wszystkich związanych z Francją wydarzeń kulturalnych w Warszawie. Licealista Antek jest więc postacią ciekawą i nietuzinkową, czego nie można powiedzieć o obiekcie jego westchnień. Madame w wykonaniu Aleksandry Bożek pozostaje bezbarwna. Niewiele o niej wiemy, ale nie czyni jej to wcale intrygującą. Tak jak eleganckie i zgrabne sukienki nie czynią jej wyrafinowaną. Można się nawet dziwić bohaterowi, co takiego w niej widzi. Muszę przyznać, że nijakość tej postaci najbardziej mnie w spektaklu rozczarowała. Bo i czego Antek miałby się od niej nauczyć? Jak pod jej wpływem dorosnąć? Miłym zaskoczeniem, a wręcz wisienką na torcie, była za to postać Picassa odegrana przez Zdzisława Wardejna. Nie podejrzewałam go o taki komediowy talent.

Polityczne aspekty życia w dobie PRL-u nie wychodzą - przynajmniej w spektaklu Jakuba Krofty - poza utarte schematy. Wiemy, że ciężko było wtedy wyjechać za granicę i ludzie byli z tego powodu nieszczęśliwi, ale nikt nie zamierza zagłębiać się w ten temat. Nie kładzie się on też cieniem na dość lekkiej atmosferze wspomnień z lat szkolnych. W efekcie Madame wywołuje raczej ciepłe uczucia, aniżeli skłania do rozrachunków z minioną epoką. Nieraz zastanawiałam się, co sprawia, że okres końca szkoły średniej jest tak pociągający zarówno dla pisarzy, jak i dla większości z nas. To zapewne połączenie poczucia ogromu możliwości towarzyszące początkowi dorosłego życia z wyidealizowanymi po latach wspomnieniami sprawia, że z taką pobłażliwością patrzymy na literackich bohaterów, którzy dopiero popełniają swoje pierwsze błędy.


środa, 15 lipca 2015

O odmianie egzotycznych nazwisk

Ten temat chodził mi po głowie już od dłuższego czasu, bo chociaż przerobiłam już niejeden podręcznik poprawnościowy, ciągle mam problemy z odmianą niektórych pozaeuropejskich nazwisk. A kiedy piszę się recenzje książki z Azji czy Afryki, naprawdę trudno tego uniknąć. Same podręczniki poświęcają sporo miejsca deklinacji obcych - czyli w ich rozumieniu europejskich - nazwisk, ale te bardziej egzotyczne traktują po macoszemu lub w ogóle o nich nie wspominają. 

Kilka podstawowych zasad

Nazwiska kobiet odmieniamy tylko wtedy, gdy te kończą się na a. To samo tyczy się imion. Nazwiska mężczyzn odmieniamy prawie zawsze. Jedyne wyjątki to:
- nazwiska zakończone na dźwięk, którego w polszczyźnie nie ma (tu sporo francuskich, zwłaszcza tych zakończonych na -ła, czyli Maurois czy Delacroix);
- zakończone na u, np. Nehru, Mobutu;
- zakończone na akcentowane o (bez względu na sposób zapisu), np. Hugo czy Marivaux. 
Odmiana imion i nazwisk zawsze zależy od ich wymowy, dlatego warto przypomnieć też o apostrofie, którego używamy tylko, żeby zaznaczyć różnice fonetyczne pomiędzy mianownikiem a pozostałymi przypadkami. Gdy mianownik kończy się na głoskę niewymawianą lub wymawianą w zupełnie innych sposób. I tam mamy Schwarzeneggera, ale już Stallone'a, Joyce'a i Robespierre'a czy Kennedy'ego. No dobrze, a jak odmieniać?

Tabela odmian nazwisk obcych
Tak dla przypomnienia:
spółgłoski twarde: p, b, f, w, s, z, c, ch, dz, n, m, l, ł, k, g, t, d, sz, ż, cz, dż, r,
spółgłoski miękkie: p’, b’, f’ w’, ś, ź, ć, ch’, dź, m’,n’, l’, j, k’, g’ (te przecinki u góry to zmiękczenia).
Teoretycznie z tą tabelką powinniśmy być w stanie odmienić każde nazwisko, ale kto próbował, ten wie, że czasem wcale nie jest tak prosto. 

Nazwiska chińskie

Przy odmianie nazwisk azjatyckich podstawowym problemem jest odróżnienie imienia od nazwiska. W Chinach nazwisko występuje bowiem pierwsze. Niektórzy zachowują ten porządek, a inni zamieniają na nasz europejski szyk, czyli najpierw imię, a potem nazwisko. Pewną pomocą może być Wikipedia, która zwykle w nawiasie podaje oryginalną formę nazwiska. U Chińczyków sprawę ułatwia fakt, że ich nazwiska są zwykle jedno- lub dwusylabowe, a 85% ludności nosi jedno ze stu najpopularniejszych nazwisk. Stąd tak wielu panów Li, Yang czy Wu. Jak to odmieniać? Oddam głos mądrzejszym, czyli autorom dodatku do Polityki Historia Chińczyków:
Zatem w imieniu osobowym Deng Xiaoping - Deng to nazwisko, a Xiaoping to imię. Kiedy podaje się całą nazwę osobową, odmienia się tylko imię, a nazwisko tylko wtedy, kiedy występuje samo. Piszemy zatem Denga, ale Deng Xiaopinga. Jeśli nie pozwalają na to reguły fleksji języka polskiego, żaden z członów nazwy nie podlega odmianie (np. Hu Jintao).
Dokładniejsze wyśnienie z Wikipedii podesłała mi autorka blogu Biały Mały Tajfun, który przy okazji polecam wszystkim zainteresowanym Chinami.
Jeżeli chodzi o odmianę chińskich nazwisk w języku polskim nie istnieje żadna norma. W specjalistycznym piśmiennictwie utarło się jednak kilka zasad, które są na ogół przestrzegane, choć nie są zbyt konsekwentne:
Jeżeli piszemy razem nazwisko i imię, to odmieniamy tylko imię, o ile pozwala na to jego końcówka, najczęściej -ng, -n, -ui, -ei, -ai itd., np. Deng Xiaopinga, Lu Xuna, Zhou Enlaia itd. Tam gdzie końcówka nie pozwala, nazwiska nie odmieniamy: Zhang Ziyi, Zhu De albo Lin Biao.
Jeżeli jednak wymieniamy samo nazwisko, to podlega ono odmianie: np. Dengowi, Sunowi, Jiangowi itd. Nazwisko nie odmienia się, kiedy uniemożliwia to jego końcówka, np. Mao, Hu, Lu, Jiao itd., a także kiedy chodzi o kobietę: np. panią Zhang, o pani Wen itp. 
Spolszczanie i wymowa 
Istnieją nieliczne nazwiska, które mają utartą polską pisownię. To przede wszystkim Czang Kaj-szek i Sun Jat-sen, których brzmienie pochodzi z chińskich dialektów południowych i trafiło do polskiego przez angielski. Stosowanie tych form jest zalecane ze względu na uzus, aczkolwiek niektórzy autorzy stosują pisownię w hanyu pinyin: Jiang Jieshi i Sun Zhongshan.

Nazwiska japońskie 


Tu również mamy problem z kolejnością, ponieważ Japończycy podają nazwisko jako pierwsze. W polszczyźnie przyjęło się jednak przestawiać tę kolejność i używać najpierw imienia. Z odmianą tych zakończonych na a przeważnie problemu nie mamy (np. Kurosawa - filmy Kurosawy), cuda i dziwy zaczynają się dziać, kiedy odmieniamy te zakończone na inne samogłoski. Normatywiści są tu bardziej wyrozumiali niż przy deklinacji nazwisk europejskich i często pozwalają na pozostawienie nazwiska w formie mianownikowej, jeśli towarzyszy mu odmienione imię lub jakieś inne określenie wskazujące na przypadek. A co o odmianie tychże imion mówi Poradnia językowa PWN?
1) Imion zakończonych na ‑u nie odmieniamy. 2) Imiona japońskie, które kończą się na ‑o, odmieniać należałoby, ale ze świadomością ewentualnych komplikacji praktycznych. Zalecam w związku z tym przynajmniej jednokrotne użycie w tekście takich imion w mianowniku. 3) Imiona japońskie na ‑e mogą być odmieniane, choć w razie wątpliwości lepiej od tego odstąpić.
Jakie niedogodności ma na myśli prof. Jan Grzenia? Ano, że z nazwiska Ichigo Kurosaki robi nam się serial o Ichirze Kurosakim, co dla niektórych może wyglądać podejrzanie. Z kolejnością odmiany nie jest też wcale tak prosto, bo czasem to nazwisko łatwiej odmienić niż imię, tak jak choćby w przypadku Hayao Miyazakiego. Moja rada? Jeśli czujecie się mocni w polskiej fleksji, odmieniajcie japońskie imiona i nazwiska zakończone na o i e. Ale jeśli Was to przeraża, po prostu pozostawcie je nieodmienione. Koniecznie jednak odmieniajcie te nazwy własne, które w polszczyźnie odmieniają się bez problemu (czyli te zakończone na spółgłoski, na a czy z deklinacją przymiotnikową). Pozostawienie ich nieodmienionych byłoby już błędem, poza tym filmy Akira Kurosawa naprawdę nie brzmi dobrze. 
Wskazówka: w imionach i nazwiskach zakończonych na ya, y wypada w dopełniaczu, celowniku i miejscowniku, np. Aya - Ai. 

Nazwiska wietnamskie

Nie będę udawała, że się znam i po prostu zacytuję, co na ich temat pisze portal abcwietnam.pl:
Wietnamczycy posiadają nazwisko rodowe, drugie nazwisko i imię. Nazwisko rodowe nie ma w zasadzie większego znaczenia. W Wietnamie występuje zaledwie 300 nazwisk, wśród których najczęściej występuje Nguyen (Nguyễn) - nazywa się tak co trzeci Wietnamczyk. Drugi człon nazwiska wskazuje zwykle na płeć człowieka, jako że imię nie zawsze jednoznacznie ją określa. W przypadku kobiet jest to Thi (Thị), a w przypadku mężczyzn - Van (Văn). Jest też kilka nazwisk „uniwersalnych”, jak Duc (Đức), Kim albo Ngoc (Ngọc). Przy wyborze imion nie istnieją z kolei żadne ograniczenia: kwiaty, zwierzęta, uczucia, liczby, bogowie i bohaterowie – wszystko jest dozwolone.
Nazwiska koreańskie 


Podobnie jak u Chińczyków czy Japończyków nazwiska koreańskie występują przed imienionami. W użyciu pozostaje około 250, dlatego połowa Koreańczyków nazywa się Lee, Kim albo Park. Inne popularne nazwiska to Gim, Yi, Choi, Jung, Chung. Jak widać są one w większości jednosylabowe, podczas gdy imiona - dwusylabowe. Zastosowałabym tu te same zasady, co przy odmianie nazwisk chińskich, a więc Kima, ale już Kim Dzong Ila. 

Nazwiska afrykańskie

Polskie podręczniki i ich autorzy nie poświęcają zwykle zbyt wiele uwagi niczemu, co afrykańskie. Nie inaczej jest z nazwiskami. Zwykle natkniemy się tylko na Mobutu jako przykład nazwiska nieodmiennego. Z moich obserwacji wynika, że w uzusie najchętniej korzysta się z furtki, która pozwala odmienić jedynie imię. To proste, bo wielu Afrykanów nosi dziś europejskie imiona. I tak na mojej półce stoi książka Ostatnie dni Roberta Mugabe, choć nazwisko to ma przecież łatwą i przyjemną deklinację przymiotnikową i można by napisać Mugabego. Zachęcałabym tu raczej do zdrowego rozsądku i podchodzenia do nazwisk afrykańskich jak do wszystkich innych. I do odmieniania tego, co po prostu odmienić się da. Całą tę egzotyczność interpretowałabym raczej fonetycznie, rzeczywiście zdarzają się nazwiska, które trudno dopasować do polskiej deklinacji, ale jeśli nazwisko jest proste, to cóż ma do rzeczy fakt, że jego właściciel pochodzi z Zimbabwe?

Ciężko napisać coś konstruktywnego o nazwiskach afrykańskich jako takich, mówimy w końcu o 54 krajach (oficjalnie, bo w tej liczbie nie uwzględniono państw nieuznawanych na arenie międzynarodowej, a funkcjonujących, jak np. Somaliland) i o tysiącach kultur. Tradycyjne nazwiska afrykańskie często wywodzą się od imion, a te prawie zawsze są znaczące. Nadaje się je dzieciom zgodnie z okolicznościami ich narodzin, tego czy mają siostry lub braci oraz na podstawie pewnych cech fizycznych. Popularnym imieniem suahili jest np. Tatu, co oznacza po prostu trzy i każde przypuszczać, że kobieta, która je nosi, ma dwójkę starszego rodzeństwa. Takim przykładem nazwiska pochodzącego od imienia jest znane nam skądinąd nazwisko Obama, Luo nazywali tak niemowlęta, które urodziły się z wykrzywioną ręką lub nogą. Samo słowo oznacza właśnie skrzywiony. Wyjątkowo piękne zawsze wydawały mi się imiona Igbo oraz ich znaczenia, np. Nneka - moja matka jest najważniejsza, Nkiruka - najlepsze jeszcze nadejdzie, Onyekachi - kto jest większy od Boga?, Enyinnaya - przyjaciel swojego ojca czy Chidiebere - Bóg jest łaskawy. Nadawanie takich tradycyjnych imion jest niewątpliwie znakiem przywiązania do własnego kulturowego dziedzictwa. Dość częstym zjawiskiem jest też jednak nazywanie dzieci imionami europejskimi, mają do tego skłonność zwłaszcza chrześcijanie. Muzułmanie - co zrozumiałe - wolą nadawać imiona arabskie. Tutaj znajdziecie listę 101 najpopularniejszych afrykańskich nazwisk, ale nie ręczę za jej autentyczność.

Nazwiska kirgiskie

Co z nimi zrobić, podpowiada Jolanta Piaseczna, autorka blogu O języku kirgiskim.
W skrócie można podzielić kirgiskie nazwiska na te, które się odmienia, i te, których się nie odmienia.
Odmieniają się:
- nazwiska w formie zrusyfikowanej, np. Iszenbajew, Nurbekowa;
- nazwiska w krótkiej formie, np. Egen, Szer;
- nazwiska z końcówką -tegin, np. Czorotegin.
Nie odmieniają się:
- tradycyjne nazwiska utworzone od imienia ojca, np. Murat kyzy (dosłownie: córka Murata), Ałtynbek uułu (dosłownie: syn Ałtynbeka).
Jeśli już mowa o nazwiskach zrusyfikowanych, pewnie nie zaszkodzi przypomnieć, jak odmienia się niepolskie nazwiska słowiańskie. Dotyczą ich oczywiście te same zasady, co wszystkich nazwisk obcych, mamy tu jednak trzy zalecenia szczegółowe.  Tak wyjaśnia je Hanna Jadecka, autorka książki Kultura języka polskiego. Fleksja, słowotwórstwo, składnia:
1. Nazwiska na -ckij, -skij, -ckoj, -skoj, np. Bogorodickij, Reformatskij, Szczerbatskoj, Trubieckoj, traktujemy w odmianie tak, jakby były zakończone na -cki, -ski, np. C. lp Bogorodickiemu, Reformatskiemu, Szczerbatskiemu, Trubieckiemu.
2. Nazwiska zakończone na -oj, -yj (bez poprzedzającego przedrostka -ck-, -sk-), np. Korcznoj, Polewoj, Siedoj, Tołstoj, Razumnyj, odmieniamy według modelu rzeczownikowego, np. D. lp Karcznoja, Polewoja, Siedoja, Tołstoja, Razumnyja, a więc tak jak np. polskie nazwiska Koj, Bugaj. Często spotykane formy *Korcznogo, *Polewogo, *Siedogo, *Tołstogo, *Rozumnogo świadczą o przenoszeniu na grunt polski rosyjskich wzorów odmiany i są rażącymi błędami.
3. Wszystkie nazwiska niezakończone na -cki, -ski, -ckij, -skij, -ckoj, -skoj, -i, -y (a więc także na -in, -ow, -ew), mają w obu liczbach odmianę rzeczownikową, por. Bunin, Karenin, Pazuchin, Godunow, Lermontow, Rachmaninow, Romanow, Awdiejew, Bierdiajew, Koniew, D. lm Buninów, Kareninów, Pazuchinów, Godunowów, Lermontowów, Rachmaninowów, Romanowów, Awdiejewów, Bierdiejewów, Koniewów. Formy *Kareninych, *Romanowych, *Bierdiajewych (właściwe odmianie przymiotnikowej) są rusycyzmami, absolutnie niedopuszczalnymi nawet na poziomie normy użytkowej.