czwartek, 3 października 2013

Dwie Natasze


"Marzenie Nataszy" to kolejna propozycja Teatru Powszechnego dla miłośników teatralnego minimalizmu. Tylko dwie aktorki i dwa taborety, praktycznie żadnych dekoracji. O sztuce mówi się jako o zderzeniu dwóch światów, ale światy obu bohaterek tak naprawdę nigdy się nie spotkają. Dzieli ich wymowna przezroczysta ściana, choćby nawet żyły koło siebie, nigdy nie zauważą swojego istnienia. Pierwsza Natasza (Anna Próchniak) to prymuska, córka pani psycholog, która pomiędzy zajęciami dodatkowymi ledwo znajduje czas na własne życie. Druga (Joanna Osyda) jest wychowanką prowincjonalnego bidula.

Dziewczyny dzieli nie tylko przeszłość, ale i prawdopodobna przyszłość. Pierwsza Natasza zapowiada się na kobietę sukcesu, już teraz prowadzi młodzieżowy program telewizyjny, jest przy tym pracowita i bardzo ambitna. Druga najpewniej zamieni kiedyś dom dziecka na poprawczak albo i więzienie. Nie jest złą osobą, po prostu przystosowała się do warunków, w których przemoc jest tylko jednym z środków przekazywania innym informacji. Łączy je w zasadzie tylko głębokie pragnienie miłości i zawziętość w walce o swoje. Prymuska zakocha się w telewizyjnym dźwiękowcu, a wychowanka domu dziecka przywiąże do dziennikarza, który jako jedyny zainteresował się jej próbą samobójczą. Potrzeby i marzenie obu Nataszy nie różnią się tu zbytnio, obie chciałyby, żeby ktoś się nimi interesował, słuchał, co mówią i powiedział, że fajne z nich dziewczyny. To w końcu jedna z najbardziej elementarnych ludzkich potrzeb, chcemy zainteresowania drugiej osoby, żeby utwierdzić się we własnym istnieniu.

Nie bez znaczenia jest rosyjskość spektaklu. Nostalgiczna rosyjska dusza świetnie wypada na deskach teatru. Ponadto przeniesienie tam miejsca akcja wprowadza nieco bardziej egzystencjalną atmosferę. Gdyby rzecz działa się w Europie Zachodniej, widz mógłby zareagować zdroworozsądkowo, zapytałby: A gdzie byli rodzice? A czy dyrektorka domu dziecka poniosła konsekwencje za zaniedbanie swoich obowiązków? Tutaj po prostu kiwamy głową i przyjmujemy fatalizm losu. Nie byłoby jednak tego dramatu, gdyby nie świetne aktorki w głównych rolach. Anna Próchniak i Joanna Osyda są niezwykle autentyczne, a bez tego trudno byłoby wyobrazić sobie monolog nastolatki. Monolog jest zresztą - moim zdaniem - najlepszym sprawdzianem dla aktora. Jeśli już ktoś potrafi przykuć uwagę widza samą swoją wypowiedzią, bez żadnych zwrotów akcji odwracających uwagę widowni, to można w nim pokładać wielkie nadzieje. Jeśli w innych krajach "Marzenie Nataszy" obsadzano równie dobrze, nie dziwię się, że Jarosława Paulinowicz stała się jednym z najczęściej wystawianych rosyjskich autorów.

źródło: www.powszechny.com

4 komentarze:

  1. No proszę! Obu tych aktorek jestem bardzo ciekawa - są młode i piękne, zwracają na siebie uwagę. Bardzo chciałabym zobaczyć je w tak wyjątkowym spektaklu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze można iść do teatru :p

      Usuń
    2. Ledwo mnie stać na rzadkie wizyty w lokalnym teatrze, a co tu mówić o wyjeździe gdzieś dalej ;)

      Usuń
  2. bardzo ciekawa recenzja, aż zachciało mi się iść na spektakl :)

    OdpowiedzUsuń