sobota, 23 listopada 2013

Grbavica


Kiedy w jakimś rejonie wybucha konflikt, zbierają się tam media z całego świata, rozpisują się o nim gazety. Wszystko do czasu, aż konflikt przycichnie lub przyćmi go jakieś inne równie dramatyczne wydarzenie. Ludzie, którzy ów konflikt przeżyli, zostają sami i muszą nauczyć się jakoś żyć. A przecież nic dookoła nie jest takie, jakie było wcześniej. I nie będzie, nawet w następnym pokoleniu. W "Grbavicy" od wojny w byłej Jugosławii minęło już piętnaście lat, a rzeczy wciąż nie chcą układać się tak, jak powinny. Ciągle odkopuje się zbiorowe mogiły, niektórzy wciąż nie odnaleźli ciał bliskich. Nie zabliźniły się też rany. Wojna pozostawiła wiele kobiet, które nie tylko straciły całe rodziny, ale i padły ofiarą broni wojennej równie potężnej jak kule - gwałtów.

Tytułowa Grbavica to dzielnica Sarajewa, w której mieszka Esma (Mirjana Karanović) i jej piętnastoletnia córka Sara (Luna Mijović). Przed wojną Esma miała rodziców i plany na przyszłość, potem pozostała jej już tylko niechciana ciąża. Nic też nie wyszło z jej życiowych planów, na rodzinę zarabia pracując jako kelnerka. Sarze powiedziała, że jej ojciec był żołnierzem i zginął bohatersko w obronie kraju. Długo budowaną legendę zachwieje u podstaw zwykła szkolna wycieczka, na którą Esmy nie stać. Dzieci bohaterów wojennych płacą mniej. Tylko, że do tego trzeba dowodów czyjegoś istnienia. Sprawy nie ułatwia sama Sara, buntująca się chłopczyca, która właśnie wkracza w dorosłość i przeżywa pierwszą miłość. Zadziorna dziewczyna coraz częściej zadaje niewygodne pytania i nie zawaha się postawić matki pod ścianą.

Trzeba przyznać, że obie postacie zostały świetnie naszkicowane. Jeśli miałabym coś charakterystyce Esmy zarzucić to nieco nazbyt oczywiste zagrania, mające pokazać widzowi, że bohaterka nie pozbyła się jeszcze traumy po gwałtach w obozie dla uchodźców. Esma denerwuje się, kiedy podczas wygłupów z córką nagle znajduje się na podłodze albo gdy w autobusie ociera się o nią mężczyzna. Te sceny są oczywiście łatwo czytelne dla widza, który takiej traumy nigdy nie przeżył, nie wydaje mi się jednak, żeby ludzka psychika była tak oczywista. Trzeba jednak przyznać, że kreacja Mirjany Karanović jest naprawdę dobra. Esma w jej wykonaniu to kobieta, która żyje, ale trochę tak bez przekonania. Nawet jeśli myśli o przyszłości, to przeszłość wciąż trzyma ją w miejscu. Równie ciekawą postacią jest Pelda (Leon Lucev), ochroniarz w dyskotece, w której Esma roznosi drinki. To świetny przykład na to, że wojna z niektórych robi ofiary, a z innych oprawców i to często bardzo przypadkowo. Z niego zrobiła drobnego rzezimieszka, który zarabia na życie świadcząc usługi drobnym przestępcom, których poznał jeszcze w wojsku. Pozostało mu jednak dobre serce, które kontrastuje z nabytą brutalnością. Nic dziwnego, że tych dwoje od razu dostrzega w sobie bratnie dusze.

Reżyser filmu, Jasmila Zbanić, nie rozczula się nad losem swoich bohaterów, ale też nie wprowadza niepotrzebnej brutalności. Po prostu daje swoim bohaterom żyć życiem, którego nie wybrali. I pewnie dlatego "Grbavicę" tak dobrze się ogląda.

źródło: repertuary.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz