czwartek, 4 grudnia 2014

Anime z wyższej półki

Showa Monogatari


W Stanach Zjednoczonych Afroamerykanie walczą o prawa obywatelskie, w zamachu ginie prezydent Kennedy. Trwa Sobór Watykański II, w czasie którego umiera papież Jan XXIII. W Polsce, pod rządami Gomułki, fabryka w Ursusie świętuje wyprodukowanie stutysięcznego ciągnika. Zespół The Beatles właśnie wydał debiutancki album, a na ekrany kin wchodzi Kleopatra z Elizabeth Taylor i drugi film o Jamesie Bondzie. Który mamy rok? 38. rok ery Sōwa oczywiście (czyli 1963). W Japonii wiele się zmienia, uruchomiono szybką kolej, a w następnym roku kraj ma być gospodarzem Igrzysk Olimpijskich. Co pewnie zaskoczy tych, którzy japońską animację mają za twór dość nowy, w telewizji można już oglądać anime, choć odbiorniki są jeszcze zwykle czarno-białe. Nie są to jakieś początki. Za pierwszą japońską animację uznaje się w końcu obraz Katsudō Shashin powstały między 1907 a 1911 rokiem. Ale to właśnie w latach sześćdziesiątych anime przebiło się do szerszej publiczności, wtedy też ukuto termin, którym dziś określa się ten gatunek. Hitem 1963 roku był Astro Boy, opowieść o robocie stworzonym przez Ministerstwo Nauki, który żyje razem z ludźmi. Astro Boy do tej pory jest rozpoznawalną postacią, a serial o nim był kilkakrotnie odświeżany. Dużą popularność zdobyło też anime Eightman, pierwsza opowieść o superbohaterze-cyborgu, który prawdopodobnie jest pierwowzorem RoboCopa.



W tych ciekawych czasach osadzona jest akcja serialu Showa Monogatari. To historia zwyczajnej rodziny Yamazakich. Tokio się zmienia i wiadomo już, że tradycyjny sposób życia wkrótce odejdzie w zapomnienie. To oczywiście powoduje międzypokoleniowe konflikty. Ojciec liczy, że najstarszy syn przejmie jego mały warsztat. Ale Taichi jest studentem politechniki i marzy mu się raczej kariera w dużej korporacji. Ojciec nie potrafi też znaleźć wspólnego języka z córką Yuuko, która chodzi do liceum i właśnie się zakochała. Matka i babcia zajmują się domem, a całą historię poznajemy z perspektywy najmłodszego syna Kouheia. Twórcy tego anime włożyli naprawdę dużo pracy, żeby odtworzyć życie codzienne w Japonii lat sześćdziesiątych. Pieczołowicie odtworzyli też samo Tokio. Miejsca, w których spotykają się bohaterowie, są wzorowane na prawdziwych, a po napisach końcowych możemy poznać ich historię. W anime wykorzystano też autentyczne zdjęcia i muzykę z epoki. Jeśli coś w tym anime nie zachwyca, to jest to animacja postaci, co wynika zapewne z niezbyt wysokiego budżetu. 




Sky Crawlers



Film tylko z pozoru wojenny, więcej niż akcji jest w nim bowiem pytań o miejsce człowieczeństwa w świecie, który nie może i nie chce zrezygnować z konfliktów zbrojnych. Świat przedstawiony przypomina nieco nasz z końca dwudziestego wieku, coś się tu jednak zmieniło. Prowadzenie wojen przejęły dwie prywatne firmy, które do walk wykorzystują zmodyfikowane genetycznie dzieci (kildren). Dzięki temu zwykli ludzie mogą nadal oglądać konflikty w telewizji, ale nie muszą już ponosić związanych z nimi strat. Takim właśnie kildren jest bohater filmu Yuuichi Kannami. Chłopak przybywa do bazy wojskowej na prowincji. Nie ma wspomnień, nie ma tożsamości. Pozostało mu jedynie wrażenie, że gdzieś już widział dowódcę oddziału Suito Kusanagi. Świat bohaterów jest pusty i zimny, rytm życia wyznaczają im codzienne obowiązki w bazie i podniebne bitwy. Zostali stworzeni, żeby brać udział w walkach i ginąć. Nie udało się jednak usunąć z nich tego ludzkiego pierwiastka, który każe pytać o sens własnej egzystencji i szukać kontaktu z drugim człowiekiem. Grafika jest zdecydowanie jedną z mocniejszych stron tego anime, a że rzecz dzieje się w Europie, zobaczymy tu nawet Pałac Kultury i krakowską starówkę. Film powstał na podstawie popularnej serii powieści Mori Hiroshiego. 


List do Momo



Najbardziej bajkowa, ale wcale nie najmniej poważna produkcja w tym zestawieniu. Film porusza bowiem ważny i bolesny temat - radzenie sobie ze śmiercią bliskiej osoby. List do Momo powstawał przez długich siedem lat. Odpowiadał za niego Hiroyuki Okiura, który w swoim dorobku ma między innymi animację Akiry i stworzenie projektów postaci do Ghost in the Shell. W efekcie otrzymaliśmy dwugodzinną animację dopracowaną tak pod względem technicznym, jak i fabularnym. Twórcy dołożyli też wszelkich starań, żeby widz na końcu rzewnie się popłakał. Ale od początku... Po śmierci ojca Momo wyprowadza się wraz z matką do jego rodzinnego miasta na wyspie. Dziewczynka nie jest zachwycona i chętnie wróciłaby do Tokio. Po ojcu zostały jej tylko wspomnienie ostatniej kłótni i niedokończony list, który składa się zaledwie z dwóch słów: Droga Momo. Na domiar złego na strychu nowego domu Momo zamieszkały trzy duchy, które widzi tylko ona. Stwory są niezdarne, źle wychowane i samolubne, ale ostatecznie okażą się pawdziwm darem niebios. Nie są zresztą jedynymi zjawami w mieście. Mnogość dziwacznych duchowych bytów to w końcu znak rozpoznawczy japońskiej animacji. 


Monster



Monster nie jest typowym przedstawicielem gatunku, nazwałabym go raczej kryminalnym dramatem psychologicznym w wersji animowanej. Z Japonią łączy go tylko postać głównego bohater, który i tak od lat mieszka w Niemczech. Nie znajdziemy tu typowych dla anime rozwiązań fabularnych (może poza znaczącymi wydarzeniami z dzieciństwa), nie będzie też nadnaturalnych zjawisk. Rzecz dzieje się pod koniec lat osiemdziesiątych w Düsseldorfie. Młody i niezwykle utalentowany chirurg, doktor Tenma, ma przed sobą obiecującą karierę, a jego narzeczoną jest córka dyrektora szpitala. Nasz bohater nie zamierza jednak iść do celu po trupach. Kiedy pewnego dnia do szpitala trafia ważny polityk, doktor Tenma decyduje się operować najpierw ciężko rannego chłopca, którego przywieziono razem z siostrą chwilę wcześniej. Zostaje za to zdegradowany, ale i tak jest pewny słuszności swego wyboru. Sprawy się komplikują, gdy rodzeństwo znika bez śladu, a dyrekcja szpitala zostaje zamordowana. Podejrzenia padają na Tenmę, nie ma jednak dowodów jego winy. Doktor wraca do pracy i powoli zapomina o całej sprawie. Będzie jej jednak musiał stawić czoła po latach, kiedy miastem wstrząśnie seria zagadkowych morderstw starszych małżeństw. Tenma w końcu zrozumie, że uratował potwora. Chyba jedyną wadą tej serii jest jej długość. O ile Monster na początku trzyma w napięciu i nie pozwala się oderwać, o tyle gdzieś w połowie serialu tempo nieco zwalnia. Scenarzyści zdecydowanie za bardzo odchodzą tutaj od wątku głównego na rzecz pobocznych, przez co niektórzy widzowie mogą poczuć się znudzeni. Skrócenie o kilka odcinków wcale by tej świetnej serii nie zaszkodziło. Momentami możemy mieć też wrażenie, że oglądamy kolejną wersję Ściganego, a to głównie za sprawą irytującego inspektora Lungego, który koniecznie chce być bardziej uparty niż Tommy Lee Jones i podąża za Tenmą nawet wtedy, gdy wszystko już wskazuje na jego niewinność. 


Aoi Bungaku Series



Jedynym, co łączy poszczególne części tej serii, jest fakt, że powstały na podstawie kanonu japońskiej literatury. Za ekranizację każdej z sześciu odpowiedzialny był inny zespół. We wszystkich jednak poziom animacji jest równie wysoki. Chociaż wersje animowane podobno różnią się nieco od pierwowzorów, i tak jest to świetna okazja, żeby lepiej poznać japońską kulturę, nie tylko tą popularną. Zwłaszcza że żadna z tych powieści nie została wydana w Polsce. Pierwsze cztery odcinki poświęcono Końcowi człowieczeństwa Osamu Dazaiego. Bohaterem jest nieprzystosowany do społeczeństwa młody człowiek bez wyraźnego celu w życiu, który zapewne ma wiele wspólnego z samym autorem. Pisarz słynął z buntowniczej postawy, a w 1948 roku popełnił samobójstwo. Tytuł drugiej opowieści - Las skryty pod gałęziami wiśni w pełnym rozkwicie - zapowiada nieco inny, bardziej baśniowy klimat. Bohater powieści Anga Sakaguchi, choć jest bandytą, boi się kwiatów wiśni. Uważa, że przynoszą nieszczęście. Shigemaru doskonale wie, że to co piękne może być zabójcze. Tak jak jego miłość do pięknej, cynicznej i bezwzględnej Akiko. Z kolei Kokoro jest ekranizacją jedynie części powieści Sōsekiego Natsume poświęconej młodości bohatera. Sensei postanawia w niej udowodnić przyjacielowi, że życie może być przyjemne, a ludzie - życzliwi. W czwartej opowieści wracamy do Osamu Dazaiego, tym razem w nieco mniej pesymistycznym wydaniu. Biegnij, Melosie to opowieść o zmaganiu pewnego pisarza z greckim mitem i własną przeszłością. Ostatnie dwa odcinki poświęcono odpowiadaniom Ryūnosukego Akutagawy, znanego przede wszystkim jako autora Rashōmon, na kanwie którego powstał słynny film Akiry Kurosawy. Pajęcza nić  to historia bezwzględnego zabójcy, którego spotka zaskakująca nagroda za to, że postanowił kiedyś nie zabijać pająka. Piekieł wizerunek niezwykły opowiada natomiast o artyście zatracającym się dla sztuki. 


Millenium Actress



Historia zapomnianej gwiazdy japońskiego kina, która od trzydziestu lat żyje w odosobnieniu. Już sama podróż przez jej życie, od czasów drugiej wojny światowej aż do współczesności, byłby wystarczająco interesująca, żeby polecić ten film. Reżyser i scenarzysta Satoshi Kon na tym jednak nie poprzestał. Jego niezwykły sposób narracji zupełnie zmienia sposób odbioru Millenium Actress. Oto dziennikarz Genya Tachibana przybywa do posiadłości Chiyoko Fujiwary, żeby przeprowadzić z nią wywiad. On i jego operator zostają wciągnięci we wspomnienia aktorki i stają się uczestnikami wydarzeń z przeszłości. 

Grobowiec Świetlików




Taka lista nie może się obejść bez chociaż jednej produkcji studia Ghibli, ale przynajmniej wyeliminowałam filmy Hayao Miyazakiego, o którym jest w końcu osobny wpis. Grobowiec świetlików powstał na podstawie biograficznej powieści Akiyukiego Nosaki i jest świetnym dowodem na to, że los jednostki wzrusza bardziej niż śmierć milionów. Film można odbierać jako antywojenny manifest, nie ma on jednak niczego wspólnego z nachalną propagandą. To prosta historia dwójki dzieci, które starają się przerwać w czasie II wojny światowej. 




Rainbow: Nisha Rokubou no Shichinin



Rainbow to mocny zawodnik w tym zestawieniu. Anime bardzo męskie i życiowe zarazem. Pewnie wielu oglądającym przywodzi na myśl polski film Symetria. Rzecz dzieje się w latach pięćdziesiątych, czasie niełatwym dla dotkniętego wojną japońskiego społeczeństwa. Mamy tu biedę, sieroty i niechciane dzieci, często porzucone jako pamiątki po stacjonujących w kraju amerykańskich żołnierzach. A także kilku sadystów i zboczeńców. Przeciwwagą dla tego okrutnego świata dorosłych jest przyjaźń, jaka rodzi się pomiędzy grupką chłopców dzielących celę w zakładzie poprawczym. Nie jest to jednak niewinne dziecięce przywiązanie, jak choćby w przypadku bohaterów Grobowca świetlików, a męska przyjaźń, która zaczyna się od porządnego obicia facjaty. Dużym plusem jest przemyślana fabuła i konsekwentnie budowane napięcie. Z czasem rozwijają się relacje pomiędzy bohaterami, a my dowiadujemy się o nich coraz więcej. A może to oni dowiadują się coraz więcej o sobie? Czasem trochę za dużo tu patosu i być może znajdą się osoby, którym Rainbow nie przypadnie do gustu, ale i tak warto spróbować. Ja tam uroniłam łezkę podczas seansu, bo to po prostu piękna historia. Panie też na pewno znajdą w tym anime coś dla siebie, choćby Anchana. 

1 komentarz:

  1. Te anime są bardzo dobre, ale chociażby takie Monster na pewno nie było realistyczne.

    OdpowiedzUsuń