poniedziałek, 18 marca 2013

An evening with Chris Botti


Chris Botti właściwie nie nagrywa własnych utworów. Po prostu bierze te znane i lubiane i tworzy ich interpretacje na trąbkę. W jego repertuarze znajdziemy ślady praktycznie wszystkich gatunków muzycznych, od klasycznej przez smooth jazz aż do popu. Wychodzi z tego niesamowita muzyka i utwory - przynajmniej moim zdaniem - znacznie lepsze od oryginałów. Dodatkowym atutem jest zespół, praktycznie każdy z muzyków grających z Bottim mógłby wystąpić sam i też uznałabym dzisiejszy koncert w Sali Kongresowej za udany. Amerykański trębacz zwykle zabiera ze sobą na koncerty jakichś gości, tym razem towarzyszyły mu skrzypaczka Caroline Campbell i piosenkarka Sy Smith. Botti zaczął koncert od dwóch utworów Milesa Davisa - to stuprocentowo skuteczny sposób, żeby podbić serca wszystkich fanów jazzu. Zagrał też muzykę ze swojego najnowszego albumu "Impressions" i poprzedniej płyty "Live in Boston", w tym moją ulubioną interpretację "Hallelujah" Leonarda Cohena. Był też polski akcent - preludium c-moll Chopina. Nie zabrakło wariacji na temat Michaela Jacksona, a nawet motywu ze "Smoke on the Water". Chris Botti to też prawdziwy showman, potrafi złapać kontakt z publicznością, wie jak ją zainteresować i rozbawić. Ale i tak najbardziej podobało mi się zakończenie, naprawdę fenomenalne wykonanie "Nessun Dorma" w duecie z Caroline Campbell, jedno z takich, od których dostaje się gęsiej skórki.



3 komentarze:

  1. Ojej, ojej, ale ci zazdroszczę! Pana Bottiego, nie dość, że można słuchać bez końca, to i jeszcze popatrzeć nań przyjemnie... :) Udany wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, Botti jest trochę jak Connery, z wiekiem tylko przybywa mu uroku. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Qe Wroclawiu taz byl fantastyczny. Wyszedl w tlum, ktory zaprosil pozniej do tanczenia pod scena. Odczarowal brzydka, staloaa, bezduszna hale i zamienil ja w kameralny, roztanczony klub.

    OdpowiedzUsuń