wtorek, 3 września 2013

Hayao Miyazaki, czyli kultowe anime cz. 1


Na trwającym właśnie Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji o Złotego Lwa walczy "Kaze tachinu" - najnowsze dzieło ojca japońskiej animacji Hayao Miyazakiego. Jest to też ostatni obraz 72-letniego reżysera, który niedawno ogłosił, że odchodzi na emeryturę. To świetna okazja nie tylko, aby napisać coś o jego twórczości, ale i wyjaśnić, o co chodzi z tym anime.

Zaczynając od podstaw, anime to specyficzny japoński styl animacji, często - choć niekoniecznie - będący ekranizacją lub adaptacją mangi (japońskich komiksów). Styl ten mieści w sobie wszelkie gatunki filmowe i wcale nie musi być skierowany do dzieci. W anime możemy mieć do czynienia z filmami historycznymi, science-fiction, romansami, dramatami obyczajowymi, magią, bóstwami, sztukami walki, a nawet pornografią. Japończycy znani są zresztą z dość otwartego podejścia do erotyki, co niektórych rodziców młodych fanów anime może szokować. W Polsce największą popularnością cieszą się od lat seriale oparte na shonen-manga, czyli produkcje przeznaczone głównie dla chłopców, w których dominuje tematyka sztuk walki i pojedynków (najbardziej znane to choćby "Dragon Ball", "Bleach" i "Naruto").

Dlaczego anime?

Ja lubię je z kilku powodów, pierwszy jest dość prozaiczny: to po prostu dobre animacje. Japończycy kultywują i udoskonalają coś, co u nas zeszło ostatnio do artystycznych podziemi. Bo o ile kiedyś zachwycała choćby animacja Disneya (warto tu wspomnieć wciąż piękną "Królewnę Śnieżkę i siedmiu krasnoludków" z 1937 roku, film "Bambi" z 1942 roku, czy nawet "Króla lwa" powstałego w latach 90.), teraz w kinach i telewizji królują produkcje masowe, zwykle robione na szybko z pomocą animacji komputerowej, od patrzenia na które mam ochotę wydrapać sobie oczy. Druga rzecz to muzyka, dobre anime mają ścieżki dźwiękowe, których nie powstydziłby się laureat Oscara (próbka tutaj). Kolejną kwestią są ciekawe rysy charakterologiczne bohaterów, które pozwalają ich polubić i się z nimi utożsamiać. To naprawdę ważne, zwłaszcza jeśli chcemy oglądać serial złożony z kilkuset odcinków. I wreszcie najważniejsze: anime pozwala zanurzyć się w kulturowym sosie, kompletnie odmiennym od wszystkiego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni. Anime jest na wskroś japońskie i to na dwóch poziomach: wartości i postaw życiowych oraz tradycji, wierzeń i historii. Bohaterowie anime rzadko kiedy mogą coś wskórać sami, a ich siła prawie nigdy nie opiera się na mięśniach. Sukces jest efektem samodoskonalenia, treningu i przełamywania własnych barier. To zawsze skutek ciężkiej pracy, bez względu na to, czy dana postać jest samurajem, czy pracownikiem korporacji. Ważna jest też mądrość przekazywana przez starszych, dlatego tak często pojawiają się postacie mistrzów i nauczycieli. Bohaterowie są poddawani rozmaitym próbom, a wyjść zwycięsko z nich mogą tylko dzięki sile ducha. I choć w anime często pojawiają się postacie kobiece, to można tu dostrzec także ślady patriarchalnego modelu społeczeństwa. Japończycy chyba sami nie zdają sobie sprawy, jak bardzo są japońscy. Dlatego nie zdziwcie się, kiedy nawet bohater z założenia będący Amerykaninem, zachowywać się będzie w sposób zgodny z japońskim systemem wartości. Twórcy anime garściami czerpią też z bogatej obyczajowości i wierzeń. W anime często pojawiają się postacie o nadprzyrodzonych zdolnościach, które są bezpośrednio zaczerpnięte lub też stanowią wariację na temat kultów tradycyjnej japońskiej religii Shinto. Bogactwo tych stworów, ich moce i właściwości są doprawdy zadziwiające! Przy tej różnorodności zachodni superbohaterowie wypadają raczej blado i schematycznie.

Które filmy Miyazakiego trzeba obejrzeć?


Spirited Away: W krainie bogów


źródło: ecsmedia.pl

Moim zdaniem to najlepszy film mistrza anime. I nie tylko moim. "Spirited Away" został nagrodzony Oscarem jako najlepsza pełnometrażowa produkcja animowana 2002 roku. Film opowiada historię dziesięciolatki Chihiro Ogina, która przypadkiem trafia do krainy bogów. Rodzice dziewczynki zostają ukarani za zjedzenie posiłku przeznaczonego dla mieszkańców duchowego świata i zamienieni w świnie. Aby ich uratować Chihiro przyjmuje posadę posługaczki w łaźni prowadzonej przez czarownicę Yubabę. "Spirited Away" to opowieść o dorastaniu, uczeniu się odpowiedzialności, ale i o odkrywaniu swojego kulturowego dziedzictwa. To chyba najbardziej zanurzony w duchowości i religii Shinto film Miyazakiego. Każdy przedmiot ma tu pierwiastek duchowości, świat jest pełen bóstw, które Chihiro poznaje podczas swojej pracy w łaźni. Duchy te z natury są czyste, ale lekceważenie ich istnienia może ściągnąć na człowieka nieszczęście. Film ten był też interpretowany jako krytyka współczesnego japońskiego społeczeństwa, które zachłysnęło się globalizacją i zapomniało o swoich korzeniach.


Mój sąsiad Totoro


źródło: filmweb.pl

To najstarszy film w tym zestawieniu i przy okazji mój rówieśnik. I chociaż osiągnął już ćwierć wieku, nie stracił nic ze swojej świeżości. "Mój sąsiad Totoro" jest historią dwóch sióstr - Satsuki i Mei - które wraz z ojcem przeprowadzają się na wieś. Ma to pomóc ich chorej na gruźlicę matce w powrocie do zdrowia. Osamotnione dziewczynki wkrótce zaprzyjaźniają się z duchem drzewa Totoro i innymi magicznymi stworzeniami. Tym, co wyróżnia "Mojego sąsiada Totoro" spośród innych podobnych produkcji, jest niesamowity wprost optymizm. Tu także tematem przewodnim jest dorastanie. Ojciec nie ma czasu dla dziewczynek, co przyspiesza ich wejście w dorosłość. Miyazaki odwołuje się także do zasad religii Shinto, a mianowicie poszanowania dla wszystkich żywych stworzeń i jedności człowieka z naturą. Nie bez powodu Totoro mówi dziewczynkom, że były takie czasy, w których drzewa i ludzie byli przyjaciółmi.


Księżniczka Mononoke

źródło: filmweb.pl

Kolejny film Miyazakiego, w którym cywilizacja skonfrontowana została z naturą. Rzecz dzieje się w erze Muromachi, trwają krwawe walki pomiędzy cesarzem a szogunami. Bohaterem filmu jest książę Ashitaka, który przez zabicie dzika rozgniewał ducha lasu i sprowadził na siebie klątwę, mającą wkrótce go zabić. Książę wyrusza na poszukiwanie boga lasu Shishigami. W trakcie swojej podróży staje się świadkiem wojny pomiędzy mieszkańcami żelaznego miasta a leśnymi stworzeniami dowodzonymi przez księżniczkę Mononokę - dziewczynę porzuconą przez rodziców, która wychowała się w lesie. Wojna ta jest krwawa i momentami naprawdę brutalna. Postawy życiowe księcia i Mononoke zostają ze sobą skonfrontowane jako uosobienia sił cywilizacji i natury.

Ruchomy zamek Hauru

źródło: filmweb.pl

Sophie, podobnie jak Chihiro, musi dorosnąć i nauczyć się odpowiedzialności, aby uratować siebie i swoich bliskich. 18-latka została zamieniona przez złą czarownicę w staruszkę. Przerażona dziewczyna trafia do tytułowego ruchomego zamku Hauru, gdzie spotyka demona ognia. Ten składa jej propozycję - jeśli Sophie pomoże demonowi uwolnić się spod mocy Hauru, dziewczyna powróci do swojego ciała. Ten film to nie tylko opowieść o poszukiwaniu samego siebie, czy szacunku do starszych, "Ruchomy zamek Hauru" to także obraz głęboko pacyfistyczny. W tle przestawionych wydarzeń toczy się wojna, często interpretowana jako nawiązanie do I wojny światowej. Niektórzy krytycy byli także skłonni interpretować "Ruchomy zamek Hauru" jako krytykę amerykańskiej interwencji w Iraku (film powstał bowiem w 2004 roku).

2 komentarze:

  1. Włączyłabym do tej listy "Podniebną pocztę Kiki", która jest naprawdę dobrym i pięknym filmem o dorastaniu, a bardziej europejskim niż Totoro :) Zresztą nie tylko filmy Miyazakiego, chyba większość tego, co wychodzi ze studia Ghibli to tytuły warte obejrzenia. Ostatnio z przyjemnością obejrzałam "Karigurashi no Arrietty" ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To chyba wada wszelkich przeglądów i zestawień, zawsze jest coś, co jeszcze należałoby dodać do listy. Ale prawdą jest, że nie widziałam jeszcze nic studia Ghibli, co tak naprawdę byłoby złe. A "Karigurashi no Arrietty" muszę nadrobić.

      Usuń