Zwykle lubię amerykańskie książki naukowe i popularnonaukowe za ich zwięzłość i prostotę przekazu. Zwłaszcza, kiedy porówna się je z niektórymi starszymi publikacjami polskich autorów, który lubowali się w pisaniu zdań piętnastokrotnie złożonych. Ale z prostotą można też przesadzić, czego świetnym przykładem jest książka Dana Buettnera Niebieskie strefy. 9 lekcji długowieczności od ludzi żyjących najdłużej. Jak na efekt wieloletnie pracy naukowej zdecydowanie za mało tu twardych danych, a za dużo uogólnień i cudownych recept.
Autor razem ze swoją ekipą badał społeczności, w których liczba stulatków znacznie przekracza światową średnią. Odwiedził japońską wyspę Okinawa, Sardynię, Kostarykę, społeczność Adwentystów Dnia Siódmego w kalifornijskiej miejscowości Loma Linda oraz wyspę Ikaria na Morzu Śródziemnym. Badacze szukali w stylach życiu stulatków czynników, które pozwoliły im dożyć tak sędziwego wieku i cieszyć się przy tym dobrym zdrowiem. Wnioski nie były szczególnie zaskakujące. Wszyscy przecież wiemy, że należy się dobrze odżywiać, zażywać ruchu na świeżym powietrzu i unikać stresu. O zdrowym stylu życia mówi się w końcu dzisiaj dużo, doskonale znamy też zalecenia lekarzy i dietetyków. Problem w tym, że jeśli nawet wprowadzamy je w życie, to często tylko na krótką metę. Albo robimy to, kiedy jest już za późno. W badanych społecznościach zdrowy styl życia jest usankcjonowany tradycją, powszechnie praktykowanymi zwyczajami albo religią. Stulatkowie, z którymi wywiady przytacza Dan Buettner, tak po prostu jadali, pracowali i spędzali wolny czas przez całe swoje życie. Nie zastanawiali się nad tym, nie chadzali do poradni dietetycznych, nie traktowali swojego sposobu życia jako wyrzeczenia. A do tego potrafili się tym cieszyć.
Autor przedstawia wyniki swoich badań w sposób aż nazbyt łopatologiczny. Każdej z niebieskich sfer poświęcony jest osobny rozdział zakończony podsumowaniem, w którym w punktach wyłuszczono najważniejsze elementy stylu życia stulatków z danego obszaru. A jakby tego było mało, na końcu mamy jeszcze rozdział ogólny, a zasady są nam objaśnianie jeszcze raz w formie dziewięciu lekcji, cobyśmy na pewno zrozumieli. Jakie to lekcje?
1. Aktywność fizyczna. Niekoniecznie na siłowni, ale za to regularnie i przez całe życie. A nie tylko do momentu zrzucenia kilku zbędnych kilogramów.
2. Nieprzejadanie się.
3. Zdrowa dieta. To oczywiste. Stulatkowie jadają prosto, ich posiłki składają się głównie z nieprzetworzonych produktów roślinnych, najlepiej z własnego ogródka. Jeśli już jadają mięso, to tylko od święta. Nie znają fast foodów.
4. Picie czerwonego wina, ale z umiarem.
5. Znalezienie sobie w życiu celu.
6. Zwolnienie tempa i pozbycie się stresu.
7. Przynależność do wspólnoty religijnej.
8. Stawianie rodziny na pierwszym miejscu.
9. Otaczanie się ludźmi, którzy nas lubią i rozumieją.
Chociaż Dan Buettner wielokrotnie podkreśla, że długowieczność jest efektem współgrania wielu czynników, sam niejednokrotnie wpada w pułapkę cudownych recept i zachwyca się jakimś pojedynczym produktem, jak orzechy ziemne, kozie mleko czy czerwone wino. Jak przystało na amerykańskiego autora, dokonuje też pewnej macdonaldyzacji wyników swoich badań i często sprowadza je do aż nazbyt prostych rad. Najjaskrawszym przykładem tego fast foodowego stylu są chyba porady dotyczące wiary.
(...) wypróbuj różne wspólnoty, a jeżeli jest ci nie po drodze z największymi wyznaniami lub żadne nie zdołało cię przekonać, weź pod uwagę religię nieopierającą się na surowych dogmatach. Oto kilka przykładów: uniwersalizm unitariańskie - propozycja dla każdego, kto wierzy we wrodzoną wartość i godność człowieka, jak również akceptuje swobodę jednostki w poszukiwaniu duchowej ścieżki;bogata tradycja buddyzmu; ruch etyczny (...).
Serio? Jeśli ludzie wierzący rzeczywiście żyją dłużej od niewierzących, to na pewno nie dlatego, że traktują swoją duchowość jak wizytę w Burger Kingu. Uzasadnienia wskazujące, że wyznawania jakiejś religii "pozwala przerzucić część ciężaru dnia powszedniego na barki siły wyższej" też są dużym uproszczeniem, jeśli nie przekłamaniem. Sama jestem osobą wierzącą i mogę zapewnić, że wiąże się to z wieloma rzeczami, ale na pewno nie z mniejszą odpowiedzialnością.
źródło: www.galaktyka.com.pl |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz