wtorek, 29 stycznia 2013

Pierwsze spotkanie z Johnem Grishamem


Nigdy nie byłam fanką kryminałów ani literatury sensacyjnej, ale z prozą Johna Grishama miałam ochotę się zapoznać już od dawna. Książkę wybrałam dość przypadkowo, padło na "Klienta". Pierwsze spotkanie było też dość nietypowe, bo przybrało formę audiobooka.

Trzeba przyznać, że Grisham jest mistrzem w swoim fachu. Zawsze mi się bowiem wydawało, że nie ma nic gorszego, niż już w pierwszym rozdziale zdradzić czytelnikowi, kto zabił. W "Kliencie" tajemnicę zdradza prawnik pewnego gangstera, Barry'ego "Brzytwy" Muldanno, Jerome Clifford. Na chwilę przed swoją samobójczą śmiercią wyznaje jedenastoletniemu Markowi bardzo niebezpieczną tajemnicę, dotyczącą tego gdzie Barry ukrył ciało zamordowanego senatora Boyda Boyette'a. Funkcjonariusze FBI chcą za wszelką cenę znaleźć zwłoki i są tym zdecydowanie bardziej zainteresowani, niż pomocą zagrożonemu chłopcu. Na szczęście Mark spotyka na swojej drodze charyzmatyczną prawniczkę Reggie Love.

Sympatia czytelnika jest od początku po stronie Marka. Nawet nie chciałam brać pod uwagę, że chłopcu może się nie udać, tak genialnie bowiem jest skonstruowana ta postać. Chłopiec jest niezwykle rezolutny i nad wiek dojrzały, co zapewne wynika z jego trudnego dzieciństwa i przejść ze znęcającym się nad rodziną ojcem. Gdyby nie fakt, że czasem pląta się w zeznaniach albo nie potrafi powstrzymać płaczu, zupełnie zapomniałabym, że jest jedenastoletnim dzieckiem. Rozsądku i poczucia odpowiedzialności za rodzinę mógłby mu pozazdrościć niejeden dorosły. Ale nawet tak inteligentne dziecko potrzebuje wsparcia. I tu pojawia się kolejna wielowarstwowa i intrygująca postać, czyli Reggie Love. To kobieta około pięćdziesiątki, która też nie ma za sobą łatwego życia. Tak naprawdę o mało kiedyś nie umarła. Potem odbiła się od dna, skończyła prawo i postanowiła pomagać dzieciom. Na początku to ona prowadzi Marka. Nie jest jednak tak, że chłopiec nie ma swojego zdania. Docieranie się tych dwojga jest nawet ciekawsze, niż sam wątek kryminalny. W "Kliencie" nie brakuje też gradacji napięcia czy naprawdę emocjonujących momentów. Wszystko to sprawia, że na pewno jeszcze do jego prozy powrócę.

źródło: ecsmedia.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz