piątek, 24 października 2014

A czy ty jesteś nosorożcem?

Eugène Ionesco napisał Nosorożca w 1959 roku, czyli prawie dekadę po Łysej śpiewaczce, kiedy był już znanym na świecie współtwórcą teatru absurdu. Sztuka opowiada o mieszkańcach pewnego miasteczka, którzy jeden po drugim popadają w zbiorową histerię i zamieniają się w nosorożce. Sam Ionesco o Nosorożcu mówił tak:
Wielokrotnie w moim życiu zadziwiało mnie to, co można by nazwać prądem opinii, nagłą zmianą, którą on wywołuje, siłą zarażania, mającą charakter istnej epidemii (...) Ludzie zmieniają swoje poglądy, zmieniają siebie, i gotowi są z całą świadomością zamordować tych, którzy tych poglądów nie podzielają. Za nimi idą inni i tak dalej. Wszystko to dzieje się nie w kategoriach intelektu, ale uczucia, ślepego witalizmu.
Współcześni dramaturgowi często interpretowali tekst w kontekście zagrożeń związanych z totalitaryzmami i narzuconym z góry sposobem myślenia. A jak interpretować go dzisiaj?  Jakie formy zbiorowego myślenia dziś nam zagrażają? Do głowy przychodzą konsumpcyjny i bezrefleksyjny styl życia, pozorność informacji przekazywanych przez media i bezkrytyczne ich przyjmowanie oraz opinie, które za pośrednictwem internetu rozchodzą się tak szybko, że uznanie ich wydaje się niemal obowiązkowe. 


Artur Tyszkiewicz, reżyser Nosorożca w Teatrze Dramatycznym, zdecydował przenieść akcję z sennego miasteczka do miejsca, które dziś uchodzi za siedlisko wszelkiego zła. Do dużej korporacji. Domyślamy się, że rzecz ma się dziać w Warszawie, z okna widać bowiem Żagiel Libeskinda. Reżyser zrezygnował też z pełnego przedstawienia I aktu, w którym poznajemy bohaterów: niesumiennego, rozczochranego i nadużywającego alkoholu Bérengera (Paweł Domagała) oraz jego przyjaciela pedantycznego, zadowolonego z siebie Jana (Krzysztof Ogłoza). Scenę okrojono do rozmowy przez SMS-y dwójki anonimowych pracowników biura. Posunięcie to dość ryzykowne. Widz, który sztuki nie zna, może się poczuć nieco zdezorientowany. Reżyser najwyraźniej jednak uznał, że teatr absurdu w wykonaniu Ionesco jest jeszcze za mało absurdalny i trzeba w sztuce namieszać. Genialnie za to zaczyna się II akt. Pracownicy biura czytają informacje o nagłym pojawieniu się nosorożców w mieście i spierają się, czy rzecz rzeczywiście miała miejsce. Niektórzy nie wierzą dziennikarzom i nawet obecność dwójki naocznych świadków, Bérengera i Daisy (Anna Szymańczyk), nie jest w stanie ich przekonać. Dyskusję przerywa kierownik Papillon (Andrzej Blumenfeld), który każe wszystkim zabrać się do pracy. Za chwilę widzowie zobaczą reżyserską i choreograficzną perełkę. Pracownicy poruszają się rytmicznie, są zgrani jak trybiki w wielkiej maszynie. Na chwilę zamierają bez ruchu, żeby jeszcze z większym zapamiętaniem wykonywać te same, wyuczone ruchy. Ich działania stają się coraz bardziej nerwowe, żeby w końcu zamienić się w histerię. Pracę przerywa pojawienie się pani Beuf (Magdalena Smalara), żony nieobecnego pracownika. Ściga ją nosorożec, który teraz próbuje wedrzeć się na schody budynku. Wreszcie wszyscy mogą zobaczyć zwierzę na własne oczy. Pani Beuf rozpoznaje w nim swojego męża, a pracowników musi ewakuować Straż Pożarna. Kolejne ryzykowne posunięcie - zaczynać od tak efektownej sceny. Niebezpiecznie rozbudza to u widzów apetyt, którego nie ma czym zaspokoić. 

Następne sceny nie będą już tak widowiskowe, czkawką odbije się też okrojenie I aktu. Bérenger odwiedza Jana, który na jego oczach zamienia się w nosorożca. Ale kim jest Jan? Przyjaciel bohatera nie został nam wcześniej przedstawiony i pewnie wielu widzów weźmie go za jednego z pracowników biura. Epidemia nosorogacizny coraz szybciej się rozprzestrzenia. Na ulicach nie widać już ludzi, z radia wydobywa się ryk nosorożca. W nosorożce zamieniła się już większość mieszkańców. Na koniec zostanie tylko Bérenger, Daisy i Dudard (Sławomir Grzymkowski). Ten pierwszy coraz więcej pije, żeby uchronić się przed zezwierzęceniem. Ten ostatni widzi coraz więcej plusów w byciu nosorożcem. Bo skoro wszyscy to robią, to musi być dobre, prawda? 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz