Na ekranach naszych kin pojawiły się dwa filmy sensacyjne o dość podobnej fabule. I choć rzeczywiście zamysł jest zbliżony, bo w obu przypadkach mamy do czynienia z porwaniem dokonanym przez członków mafii, to efekt i poziom zadowolenia widza są zgoła odmienne.
źródło: filmweb.pl |
Zacznijmy od tego, co nie wyszło, czyli "Uprowadzonej 2". To kontynuacja historii z pierwszej części, w której to nastoletnia Kim (Maggie Grace) zostaje porwana przez mafiozów zajmujących się handlem żywym towarem, a jej ojciec Bryan (Liam Neeson) postanawia ją odbić i zastrzelić wszystkich, którzy staną mu na drodze. Scenarzyści (Luc Besson i Robert Mark Kamen) niby zadbali o realizm, albańska mafia, która porywa Kim, słynie w końcu z handlu kobietami. I tu realizm się kończy, bo żaden myślący przestępca nie będzie porywał amerykańskiej nastolatki spędzającej wakacje w Paryżu, w dodatku z ojcem byłym oficerem służb specjalnych. Prędzej zadowoli się biedną obywatelką Ukrainy czy Mołdawii, której nikt nie będzie szukał. Bryan oczywiście zabija wszystkich i ratuje córkę, a rodziny poległych porywaczy poprzysięgają jednak zemstę. Swoją droga robią to w dość patetyczny sposób, nad mogiłami ofiar. Okazja nadarza się dość szybko, kiedy to Kim i jej matkę Lenore (Famke Janssen) spotyka wielkie nieszczęście. Obecny mąż Lenore odwołuje ich rodzinny wyjazd do Chin. Z odsieczą przychodzi Bryan, który proponuje niewiastom w opałach wyjazd do Stambułu. Na szczególną uwagę zasługuje dialog pomiędzy ojcem a córką podczas rejsu po cieśninie Bosfor. Bryan mówi do Kim (wybaczcie nieścisłości, przywołuję z pamięci):
- Po tej stronie jest Europa, a po tamtej już Azja.
- Wow, tato skąd to wiesz?
- Przeczytałam w książce, kiedy tu leciałem. Mam ją w pokoju, jak chcesz to ci pożyczę.
Ciężko mi powiedzieć, dlaczego scenarzystom aż tak bardzo zależało na utwierdzaniu stereotypów o amerykańskim systemie edukacji.
Rodzinna sielanka nie trwa jednak długo, bo teraz Bryan i Lenore trafiają w ręce albańskich porywaczy. Tylko Kim może ich ocalić. W tym celu przechadza się po dachach urokliwego Stambułu rzucając tu i ówdzie granatem. Potem nie dzieje się już nic, co mogłoby w jakikolwiek sposób zaskoczyć widza. Jest tylko przewidywalna śmierć i zniszczenie oraz dalsze uszczuplenie i tak nielicznej populacji Albanii. Historii nie ratuje nawet muzyka, żywcem wyjęta z filmu Drive.
źródło: filmweb.pl |
Na Savages: ponad bezprawiem trafiłam przypadkiem. Zaintrygował mnie polski tytuł filmu i to nie w pozytywnym znaczeniu. Ponad bezprawiem - cóż to miałoby znaczyć? Jeśli coś jest ponad prawem to jest nielegalne. Zatem, jeśli jest ponad bezprawiem to, logicznie rzecz ujmując, jest legalne. Trop okazuje się mylny, bo to czym zajmują się bohaterowie to zgodnych z prawem nie należy. Prawdopodobnie dystrybutor postanowił dodać to określenie do tytułu, bo mu się wydawało, ze fajnie brzmi. i nie przejął się faktem, iż nic nie znaczy. Osobiście wolałabym już tłumaczenie tytułu wprost, czyli jakiś Dzikich czy Brutalnych.
Ale koniec tych dygresji, przejdźmy do filmu. Ben jest pokojowo nastawionym buddystą i botanikiem, a Chon byłym żołnierzem, który służąc w Iraku, przyzwyczaił się do zabijania ludzi. Łączy ich wieloletnia przyjaźń, zamiłowanie do hodowania wysokiej jakości marihuany, na której zrobili majątek oraz wspólna dziewczyna Ofelia, w skrócie O (w tej roli całkiem nieźle sobie radzi gwiazda serialu Plotkara, Blake Lively). Myli się ten, kto myśli, że film będzie o zdradzie i zemście. Cała trójka żyje bowiem w zgodzie i wzajemnej miłości. Trzeba przyznać, że rozwiązanie jest dość oryginalne. Kino często widuje zdrady, poligamie, haremy. Ale żeby taki związek poliandryczny!? Bez urażonej męskiej dumy, która każe Benowi i Chonowi nawzajem się pozabijać? Nie, to już się w głowie nie mieści. Nie zabrakło w filmie scen seksu O raz z Benem, raz z Chonem i nawet z oboma naraz. Biorąc pod uwagę aparycję odtwórców tych ról, czyli Taylora Kitscha i Aarona Taylora-Johnsona, niejedna pani na widowni pozazdrości O.
Sielanka jednak nie trwa wiecznie, interes idzie aż za dobrze, bo przyciąga uwagę meksykańskiego kartelu Baja. I tu znowu zaskoczenie, bo na czele organizacji stoi piękna Elena (Salma Hayek), postać ciekawa, ale i tragiczna. La Reina jest okrutna, bo musi, takimi prawami rządzi się ten biznes. Swoją funkcję przejęła po zamordowanym mężu, prywatnie bardzo ubolewa, że jej pozostałe przy życiu dzieci nie chcą z nią utrzymywać kontaktu. To nie koniec ciekawych postaci w filmie, prawą ręką Eleny jest Lado, a w tej roli możemy zobaczyć genialnego, jako czarny charakter, Benicia Del Torę. W filmie pojawia się też John Travolta, który gra Dennisa - skorumpowanego agenta z wydziału do walki z narkotykami.
Elena chce zarobić na wyhodowanej przez Bena i Chona odmianie marihuany, gdy chłopcy odrzucają jej propozycję, kartel porywa O. Bohaterowie postanawiają za wszelką cenę odbić swoją dziewczynę. I tu następuje seria... Nie krwawej jatki, a przynajmniej nie tylko. W warstwie fabularnej, nie za bardzo przecież skomplikowanej, przejawia się geniusz Olivera Stone'a. Widz jest zaskakiwany ciągłymi zwrotami akcji, z czego największym jest zakończenie.
Savages: ponad bezprawiem to także technicznie i wizualnie dopracowana perełka. Tempo akcji zmienia się z minuty na minutę, raz Stone serwuje nam bardzo szybkie ujęcia, raz wręcz poetyckie widoki z rajskiego zakątka (wszystko dzieje się bowiem w scenerii kalifornijskich plaż). Jest też jednak zbyt brutalna, jak na moją wrażliwość, scena torturowania gangstera. Na szczęście tylko jedna. Całość wypada bardzo dobrze, a Stone udowadnia, że nawet z nieskomplikowanej historii można wycisnąć kawałek dobrego kina.
Uprowadzoną oglądałam także drugą część pewne też zobaczę, na Savages jakoś nie mam ochoty głównie dlatego, że nie znoszę Blake Lively ;p
OdpowiedzUsuńStone'a uwielbiam, ale sądziłam, że akurat w tym zestawieniu wygrywa "Uprowadzaona 2". Żadnego z tych filmów nie widziałam, opieram się jedynie na opiniach widzów/krytyków. W każdym razie po "Savages" sięgać nie chciałam, ale teraz wezmę ten film pod uwagę :)
OdpowiedzUsuńPierwsza część "Uprowadzonej" bardzo mi się podobała i mam zamiar obejrzeć także kontynuację :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale książka!