W dzisiejszych czasach już chyba nikt nie uważa, że zwierzęta nie myślą i nie czują. Ich rozumność została potwierdzona setkami badań, z resztą każdy kto miał zwierzę w domu, widział setki dowodów na ich inteligencję. Kiedyś ludzie myśleli, że różnią się od zwierząt tym, że mają język, teraz już wiemy, że niektóre gatunki zwierząt też wytworzyły formy porozumiewania mające cechy języka i to nawet bardzo rozbudowane, jak choćby u delfinów. Jak na dzisiejszy stan wiedzy możemy jedynie stwierdzić, że zwierzęta nie potrafią porozumiewać się na poziomie abstrakcji. A mnóstwo odkryć jeszcze przed nami.
I tu pojawia się inne niebezpieczeństwo, wiele osób zaczyna traktować swoich podopiecznych zupełnie jak ludzi, zapominając, że zwierzęta jednak myślą inaczej. Jak? Z pomocą przychodzi genialna książka Temple Grandin "Zrozumieć zwierzęta". Już sama autorka jest niezwykła, jako osoba autystyczna twierdzi, że przez swoją chorobę bliżej jej czasem do zwierzęcego sposobu postrzegania świata, niż tego jak widzą go ludzie. Nie brak jej też profesjonalnego przygotowania, jest bowiem doktorem nauk o zwierzętach. Jej praca może niektórych obrońców praw czworonogów szokować, Grandin zajmuje się bowiem poprawianiem bytu zwierząt w rzeźniach, zapewnianiem im warunków, w których będą mogły żyć bez stresu. Całe negatywne wrażenie jednak minie, gdy zaczniemy czytać, z jakim oddaniem pracuje badaczka. Bo jak sprawdzić, czy kojec uciskowy jest komfortowy dla krowy? Wejść do środka! Proste i genialne! Przez tyle lat naprawdę nikt przed Temple Grandin na to nie wpadł. Autorka patrzy na świat oczami zwierząt i w przenośni, i dosłownie. Twierdzi, że przez swój autyzm także postrzega świat obrazami, a nie słowami i pojęciami, jak większość ludzi. Jednocześnie kiedy trzeba przechodzi na kolanach trasę, którą przemierzają świnie, żeby sprawdzić, czego też mogą się tam bać.
Dla wielu zapatrzonych w swoje pieski pań (i panów) to może być herezja, ale zwierzęta naprawdę myślą inaczej niż my. Mogą bać się bardzo dziwnych rzeczy, tu Grandin podaje przykład konia, który bał się kapeluszy. Po prostu kojarzył ten obraz z negatywnym wydarzeniem z przeszłości, a na zwierzęta to właśnie obrazy działają najmocniej. Temple Grandin uświadamia, że zwierzęta nie myślą abstrakcyjnie, nie tworzą pojęć uniwersalnych, choć mogą być przesądne. Dla naszego psa wcale nie jest oczywiste, że niemowlę to też człowiek, ludźmi są dla niego tylko ci, których zna. Nie ma abstrakcyjnego pojęcia człowieka w głowie i jeśli do tej pory nie miał kontaktu z dziećmi, może zareagować w najrozmaitszy sposób. Sama książka jest podzielona na rozdziały odpowiadające poszczególnym uczuciom, jak strach, agresja czy miłość.
Grandin pisze też o oddziaływaniu człowieka i jego konsekwencjach dla psychiki zwierzęcia. Wiecie, że pies ma zachowania typowe dla szczeniaka wilka, ale tych dorosłego wilka już nie? Mogły one zaniknąć przez udomowienie, kiedy to pies zaczął liczyć na człowieka, a nie na siebie i stado. Niektóre konsekwencje są bardziej drastyczne, mną wstrząsnął opis zwierzęcych gwałcicieli. Ogierów, które trzymane w odosobnieniu od innych koni i hodowane do reprodukcji, nie nauczyły się społecznych zachowań godowych koni, a po prostu gwałcenia klaczy. Jeszcze bardziej przerażający był przykład kogutów, które przez hodowanie nastawione na jedną cechę (w tym przypadku dużo mięsa) stawały się agresywne, gwałciły i zabijały kury. Bo hodowla, nawet bez kombinowania przy genach, może spowodować zmiany w psychice zwierzęcia. Dlatego niektóre rasy psów są bardziej podatne na choroby lub bardziej agresywne. Hodowcy rozmnażali ze sobą psy o danych cechach wyglądu (np. pożądanej dlogości pyska), a przy okazji zmienili też ich charakter.
Autorka opowiada też historię zaskakującej czasami inteligencji zwierząt; jak opowieść o pewnej papudze, która uczyła się rozpoznawania kolorów. (Mówiące papugi to jedne z najinteligentniejszych zwierząt, wbrew temu, co mówi się o ptasim móżdżku.) Za każdy dobrze rozpoznany kolor papuga dostawała w nagrodę orzech. Pewnego dnia w laboratorium była wizytacja, podczas której trzeba było zaprezentować wyniki badań. Papuga musiała rozpoznawać kolory, a że czasu było mało, zabrakło go na nagrodę. Za każdym razem, kiedy papuga rozpoznała kolor mówiła "chcę orzech", w końcu przeliterowała opiekunowi swoje żądanie "chcę o-r-z-e-c-h" (choć przymuszam, że papuga literowała po angielsku). Nikt wcześniej nawet nie przypuszczał, że papugi potrafią rozpoznać litery czy głoski w słowie.
Historie z tej książki mogłabym powtarzać bez końca i robię to odkąd tylko ją przeczytałam. Każdemu też powtarzam, że musi to przeczytać, bo książka "Zrozumieć zwierzęta" to dzieło wybitne. Otwiera oczy na świat, zmienia perspektywę. I to nie tylko wobec zwierząt. Z tych ciągłych porównań można też wiele dowiedzieć się o ludziach. Książkę czyta się jak wciągającą powieść, nie mogłam się od niej oderwać. Catherine Johnson, która pomagała Temple Grandin pisać książkę oraz tłumacz na polski Krzysztof Puławski wykonali naprawdę solidną pracę. Książka w żadnym wypadków nie jest niszowa, czy przeznaczona dla studentów kierunków związanych z biologią. To po prostu jedna z tych książek popularnonaukowych, które sprawiają czytelnikowi ogromną przyjemność. Ja na pewno do niej wrócę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz