środa, 10 października 2012

Najbardziej irytujące błędy - lista subiektywna


1. Tu pisze - a mówią, że Polacy to naród bez wyobraźni! Ta forma mogłaby świadczyć o naszej zbiorowej wierze w magię. Ci, którzy czytali serię książek o Harry'm Potterze, pamiętają zapewne dziennik Toma Riddle'a. O, i tam się samo pisało! Litery pojawiały się same. Niestety w prawdziwym świecie coś może co najwyżej być napisane.

2. Wziońść - jeśli ktoś naprawdę myśli, że takie słowo istnieje, niech sprawdzi to w słowniku. Zaręczam, że znajdzie tam tylko formę wziąć.

3. Poszłem zamiast poszedłem - ta forma to już naprawdę wstyd! Powiedziałabym nawet, że to wiocha, ale nie chcę przypisywać nieporadności językowej terenom wiejskim.

4. Włanczać - najlepiej robić to włancznikiem. Ogólnie nie lubię, kiedy ktoś zamiast ą używa om i tym podobnych (robiom); ale już w słowie włączać brzmi to wyjątkowo niechlujnie.

5. Lubiał, nienawidzieć, kupywał - ciężko mi nawet powiedzieć, skąd wzięły się takie wariacje czasowników lubić, nienawidzić czy kupować.

6. Pleonazmy i tautologie, który wynikają zapewne z przeświadczenia, że jeśli użyjemy więcej słów, to będzie mądrzej. Nie będzie. Bo czy masło może nie być maślane, a akwen może być inny niż wodny? Czy polska piosenkarka Ewelina Flinta naprawdę uważała śpiewając spadam w dół, ze standardowo spada się w górę? Dodatkowe określenia dodajemy tylko w przypadku, gdy rzecz o której mówimy, jeśli mamy buty to raczej po prostu ze skóry, a nie ze skóry zwierzęcej. Chyba, że gdzieś uchował się jakiś ludożerca, który będzie miał buty ze skóry ludzkiej, wtedy dopowiedzenie jest jak najbardziej uzasadnione. Inaczej wyjdzie nam z tego pleonazm. Inne, często spotykane przykłady to zabijanie się na śmierć, kontynuowanie dalej czy cofanie się do tyłu. Tautologia występuje natomiast, kiedy używamy dwóch określeń, które de facto znaczą to samo, jak tylko i wyłącznie czy źródło i geneza. 

7. Daty, liczebniki, miary i wagi. Jaki dziś dzień? 10 października, a na pewno nie 10 październik, bo to by oznaczało, że jest to czyiś 10. październik w ogóle w jego życiu. Równie częstym błędem jest mówienie o roku dwutysięcznym dwunastym, był rok dwutysięczny, ale teraz mamy dwa tysiące dwunasty. Jeśli ktoś ma z tym problem, w sukurs idzie historia; bo analogicznie Bolesław Chrobry nie był koronowany w tysięcznym dwudziestym piątym, a w tysiąc dwudziestym piątym. Problemy często sprawia też polska waluta, złoty to jest jeden, pięć jest złotych. Tak samo w przypadku miar i wag, kupujemy 1 gram czegoś, ale już 20 gramów.

8. Ubrać spodnie - ubrać to można drodzy Państwo choinkę na Święta. Chyba, że spodniom jest zimno i chcemy założyć im inne spodnie. My ubieramy się w spodnie.

9. Brak interpunkcji i wielkich liter. Takiego tekstu po prostu nie da się czytać, sam autor zapewne wie, co miał na myśli, ale czytelnik zgubi się w połowie.

10. Nieodmienianie imion i nazwisk albo odmienianie ich nieprawidłowo. Już chyba rekordzistą jest Janusz Korwin-Mikke, którego nazwisko jest źle odmieniane przez większość nie tylko przypadkowych ludzi, ale i dziennikarzy. Z kim rozmawia dziennikarz? Z Januszem Korwin-Mikkem. I tylko tak! Bo człon Korwin to nazwisko herbowe,  które nie podlega odmianie. Nie ma za to żadnych powodów, żeby nie odmieniać nazwiska Mikke. Nieodmienianie nazwisk to prawdziwa plaga, dzieje się tak już nawet z nazwiskami polskimi. Już niedługo nie będziemy oglądać obrazów Jana Matejki, a Jana Matejko. Jeszcze gorsze rzeczy dzieją się przy odmianie nazwisk zagranicznych. Generalna zasada jest taka, że odmienia się prawie wszystkie nazwiska, z wyjątkiem tych np. zakończonych w wymowie na o lub ła, jak Dubois. Apostrof stawiamy tylko po imieniu lub nazwisku, które zakończone jest w wymowie na samogłoskę, której nie wymawiamy (lub wymawiamy inaczej niż w zapisie). I tak piszemy Jake'a i Stallone'a, ale już Toma i Pottera. Z kobietami sprawa jest prostsza, odmieniamy tylko nazwiska zakończone na -a.


5 komentarzy:

  1. przyznam się, że z 10 punktem miewam problemy, ale co do reszty to mam nadzieję, że udaje mi się ich unikać. chociaż jak to na co dzień bywa, w mowie potocznej różne kwiatki się sadzi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny tekst.

    Że coś "tu pisze", a nie "jest napisane" czasem zdarza mi się wpleść w zdanie, gdy nie myślę nad tym, co mówię, ale zwykle wtedy się poprawiam. Chyba już tego nie wyplewię :)

    "Wziońść" słyszę nagminnie, wszędzie. Gdy ktoś mówi "wziąć" mam ochotę go wyściskać :)

    Wczoraj w banku pan, który mnie obsługiwał powiedział "poszłem" i od razu przeszła mi ochota na rozmowę z nim.

    Mój nauczyciel prawa jazdy zawsze kazał mi "cofać do tyłu". W jego zawodzie akurat powinno się wiedzieć takie rzeczy, jeżeli daną frazę powtarza się kilkanaście razy dziennie...

    Najgorsze są też maile, wiadomości nadawane przez komunikatory i SMS-y. Wszelkie kropki, przecinki, duże litery, znaki zapytania zwieńczające pytanie - nic z tych rzeczy. Czasem wręcz ciężko się połapać o co chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się, komunikacja elektroniczna to dla mnie paradoks. Niby, kiedy pisało się ręcznie było trudniej, a teraz mamy zainstalowane wszelkie słowniki i programy automatycznie sprawdzające pisownię, a mimo to teksty są bardziej niechlujne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam, że kiedyś na jakimś wykładzie profesor nam powiedział, że forma TU PISZE jest już poprawna. POSZŁEM doprowadza mnie to szału tak samo jak LUBIAŁEM, zdarza mi się jeszcze słyszeć jak ktoś tak mówi. Z interpunkcją sama mam problemy, zwykle zapominam o przecinkach ;p

    OdpowiedzUsuń
  5. Tyle na tematu "tu pisze" mówi poradnia językowa PWN:

    W języku starannym za poprawną można uznać tylko formę „tu jest napisane”, formę „tu pisze” dałoby się zaakceptować jedynie w mowie potocznej, a i to przy założeniu dość dużej tolerancji słuchaczy. Jeśli już zależy nam na użyciu krótszej formy, lepiej powiedzieć „tu piszą” (np. w gazecie).
    — Jan Grzenia, Uniwersytet Śląski

    Mnie drażni jej nielogiczność. Dlatego znalazła się na pierwszym miejscu. :)

    OdpowiedzUsuń